wtorek, 8 stycznia 2013


Trzecia podróż - Latarnik i Geograf

Przed chwilą odwiedziłem planetę 328. Była to najmniejsza planeta ze wszystkich i  spotkałem na niej Latarnika. Gdy pierwszy raz go zobaczyłem, zaniepokoił mnie. Był poważny i w ogóle się nie uśmiechał. Trzymał latarnię i co chwilę ją gasił i zapalał. Zapytałem go, czemu to robi. Latarnik powiedział, że planeta z roku na rok obraca się coraz szybciej i zgodnie z rozkazem musi zapalać latarnie wieczorem, a gasić rano. Pomyślałem, że to co robi latarnik jest bardzo pożyteczne. W przeciwieństwie do ludzi z pozostałych planet, to co robił, nie było dla potrzeb jego. Wykonywał rozkazy. Poradziłem mu jednak, że mógłby okrążać planetę i jednocześnie odpocząć od rozkazu. Jednak ten nie zgodził się. Podziwiałem tego niezwykle pracowitego człowieka. Czułem też, że mógłbym zaprzyjaźnić się z latarnikiem, jednak planeta była zbyt mała dla nas dwóch. Z żalem więc musiałem pożegnać się z nowym przyjacielem i wyruszyłem w dalszą podróż. Liczę, że na kolejnej planecie, będzie osoba równie ciekawa jak latarnik.

Wasz Mały Książę.




Odwiedziłem ostatnią planetę. Muszę przyznać, że była o wiele większa od planety latarnika. Siedział tam jakiś tajemniczy człowiek przy biurku. Trudno było mi go dostrzec, gdyż zasłaniały go wielkie książki. Zapytałem się go, kim jest. Przedstawił mi się jako geograf. Dowiedziałem się od niego również wiele innych, ciekawych rzeczy. Wyjaśnił mi co to góry, łąki, lasy, morza. Jednak gdy zapytałem się, czy na jego planecie jest morze, nie potrafił mi odpowiedzieć. Kolejny raz zawiodłem się. Stwierdził on, że uważa się, za ważną osobę, na badanie terenu planety i kazał zrobić to mnie, nazwał mnie więc "Badaczem". Nie spodobała mi się jego propozycja. Uważał się, za lepszego od innych, dlatego zadanie, które wymagało wysiłku kazał wykonać mnie. Zasmuciłem się więc, ponieważ kolejny dorosły okazał się myśleć o sobie. Postanowiłem odejść. Zanim to zrobiłem dowiedziałem się, że kwiaty są efemeryczne, czyli nietrwałe. Zrozumiałem, że źle zrobiłem zostawiając różę samą. W końcu miała do obrony tylko cztery kolce. Postanowiłem więc, że do niej wrócę. Geograf, polecił mi jednak do zwiedzenia Ziemię. Muszę wyruszyć na tę planetę, by sprawdzić, czy może tam czeka na  mnie przyjaciel, inaczej umrę z ciekawości.




Myślałem, że podróż dobiega końca, jednak to nie do końca prawda. Czuję, że na Ziemi zdobędę wiele nowych doświadczeń i rzeczy, o których nigdy nie miałem pojęcia. Zaraz potem do róży wrócę po tej (mam nadzieję) ciekawej wyprawie spełniony. Przyjacielu, nadchodzę!

Pozdrawia, wasz Mały Książę.


Druga Podróż - Pijak i Bankier


Moja kolejna podróż odbywa się na planecie 327. Odwiedziłem tam pijaka. Siedział, a na około miał pełno pełnych i jeszcze więcej pustych butelek po piwie. Zasmuciłem się widząc tego, biednego, obojętnego na wszystko człowieka. Zapytałem go więc, dlaczego pije. Usłyszałem tylko ciche "żeby zapomnieć". Co temu dorosłemu stało się, by tak bardzo chciał to zapomnieć? Musiałem to wiedzieć, więc zapytałem. Usłyszałem jeszcze bardziej ciche "aby zapomnieć, że się wstydzę". Pewnie już się domyślacie, że musiałem wiedzieć, czego się tak wstydzi. Więc zapytałem. Napił się ostatniego łyka z butelki i odpowiedział "wstydzę się, że piję". Było to dość dziwne, ale zarazem smutne. Zrobiło mi się go żal. To pewne koło, z którego on na pewno się nie wydostanie. Chce zatopić w alkoholu wstyd, jak to często robią dorośli. Tego także nie potrafiłem zrozumieć. Dorośli są naprawdę bardzo śmieszni. Pijak jednak zostawił u mnie mieszane uczucia, nie wiedziałem co mam o nim myśleć. Ale muszę odejść, odwiedzić inne planety, poznać nowych ludzi, dowiedzieć się więcej. Tutaj nie ma dla mnie miejsca. 
Wasz Mały Książę.


Odwiedziny na planecie 328 dobiegła końca. Poznałem na niej Bankiera, który coś liczył. Na początku trudno było mi się dowiedzieć, co dokładnie liczył. Po pewnym czasie dowiedziałem się, że były to gwiazdy. Jednak po co liczyć gwiazdy, skoro jest ich nieskończenie wiele? On uważał jednak, że to jego gwiazdy i musi je policzyć. Czy gwiazdy da się kupić, dostać? Sam w to nie wierzyłem, a jednak ten tajemniczy człowiek uważał, że gwiazdy są jego, bo nikt ich wcześniej nie zajął. Za gwiazdy, które miał, kupował nowe. Sam jednak nie umiał powiedzieć, czemu to robił. Podobnie jak pijak nie umiał wytłumaczyć sensu swojego życia. Bankier to człowiek, dla którego rzeczy są bardzo cenne, cenniejsze od wszystkiego innego, czego nie da się kupić, liczyć, dotknąć. Kolejny dorosły wydawał mi się niezrozumiały. Założę się, że gdyby miał wybierać między liczeniem gwiazd i własnym szczęściem, a nawet życiem wybrałby to co mógłby mieć i sprzedać, a potem kupić. Tak kończy się podróż po planecie 328, ale spokojnie. Jest jeszcze wiele czasu i planet i myślę, że mój przyjaciel gdzieś tam jest i na mnie czeka równie niecierpliwie jak ja na niego!
Pozdrawia, wasz Mały Książę.




Pierwsza podróż - Król i Próżny

Przed chwilą odwiedziłem pierwszą planetę 325, na której spotkałem Króla. Ubrany był w purpurowy, długi płaszcz z gronostajów. Powiedział mi, że rządzi na swojej planecie i uważa się za władcę. Powiedział mi też, że daje rozkazy do spełnienia, gdyż uważa, że to jego obowiązek. Bardzo mnie rozbawiło jego zachowanie. Dowiedziałem się, że wszystko co robiłem, było tak naprawdę jego rozkazem. Myślałem, że jeżeli ma nade mną kontrolę, może też rozkazać słońcu, by zaszło. Tak bardzo liczyłem na zachód słońca.. Jednak okazało się, że król nie ma nad wszystkim władzy. Nie mógł rozkazać słońcu by zaszło, więc zapytałem dlaczego. Ten stwierdził, że gdy warunki będą przychylne, słońce zajdzie. Posmutniałem, liczyłem na piękny finał na planecie 325, ale tak nie było. Postanowiłem więc odejść. Król zaczął wykonywać gwałtowne ruchy i za wszelką cenę mnie zatrzymać. Zrobiło mi się go żal, ale wiedziałem, że nie mogłem tu pozostać. Wtedy chciał mianować mnie ambasadorem i podzielić się ze mną władzą. Ale czym miałbym rządzić, skoro na jego planecie jest tylko stary szczur? Cały czas zastanawiałem się, dlaczego król cały czas rządzi wszystkim, a jednak nie ma nic. Jest samotny i nieszczęśliwy, nie chce robić tego, co naprawdę sprawiłoby mu radość. Ale dlaczego?  Wyruszyłem więc na następną planetę odwiedzić kolejnego dorosłego. Może tym razem uda mi się znaleźć tam przyjaciela? Na razie wnioskuję, że dorośli są bardzo dziwni!
Wasz Mały Książę.


Właśnie odwiedziłem planetę 326. Ta wizyta była o wiele zajmująca niż odwiedziny u króla. Spotkałem na niej Próżnego. Chwilę po tym, jak przybyłem, kazał mi klaskać. Posłuchałem, bo co miałem zrobić? Czym dłużej patrzyłem na niego, nie ruszając się, był coraz bardziej zdenerwowany. Więc dla spokoju zacząłem uderzać dłonią o dłoń. Ten zaczął się kłaniać uchylając swój zabawny, wielki kapelusz. Po dłuższej chwili, gdy zmęczyłem się oklaskiwaniem Próżnego znów stałem nieruchomo. Wtedy kazał mi się wielbić. Ale co by to mu dało? Mimo to zgodziłem się. Nie rozumiałem go. Tak jak król ciągle mi rozkazywał, jednak jaki miałby to być sens? Czy świadomość, że sam siebie wielbi nie jest lepsza, od wielbienia nieznajomych ludzi? Po tej wizycie muszę stwierdzić, że dorośli są naprawdę śmieszni! Jednak, moja nadzieja na znalezienie przyjaciela ciągle maleje, jednak się nie poddaję.. Gdzie jesteś i czy w ogóle jesteś? 
Pozdrawia, wasz Mały Książę.